Pamiętacie podróże w czasie z „O północy w Paryżu” Allena? Ostatnio oglądałam powtórkę i najpierw uśmiałam się do łez, a potem rozmarzyłam: a gdyby tak przenieść się do czasów wiktoriańskich?
Kobieca sesja zdjęciowa
Kobieca czy dziewczęca – która natura jest Wam bliższa? A może obie, w zależności od nastroju? (chociaż ostatnio słyszałam, że „dziewczyńskość” to stan umysłu).
Zastanawiacie się czasem, jak mogłybyście wyglądać w zupełnie innej niż na co dzień wersji?
Nie samą pracą człowiek żyje – choćby i najfajniejszą. Każdego z nas coś kręci. Coś, o czym możemy mówić godzinami, często z wypiekami na twarzy i dzięki czemu jesteśmy szczęśliwsi. Ale kiedy przychodzimy do pracy prywatne pasje zazwyczaj grzecznie chowamy do szuflady (bo jeszcze szef pomyśli, że praca nam nie wystarcza do szczęścia, albo branża „zbyt poważna” na „takie” hobby, itd.). Ale są takie miejsca pracy, w których dzieje się inaczej:-)
Dziś zdjęcia z sesji wizerunkowej dla młodej polskiej marki Laladu.
Kopertówki Laladu są jak biżuteria. Cieszą oczy soczystymi kolorami i stylowymi fakturami. Z pewnością przypadną do gustu wszystkim torebkowym fetyszystkom;-)
Sesja ciążowa to wyjątkowo wdzięczny temat. Tym razem do sesji mamy dołączyła córeczka i powstał ciepły, intymny portret macierzyństwa.
Znajdziecie też dowód, na to że w ciąży kobiety są bardzo kobiece:-)
Nikogo nie trzeba przekonywać, że miejsce pracy wpływa na samopoczucie. Ani do tego, że czekolada nasze samopoczucie poprawia… Nic dziwnego, że pracownicy Wedla, którzy codziennie wdychają czekoladowe endorfiny są tak pozytywnie nastawieni do życia. Niżej efekty wyjątkowo sympatycznego dnia w fabryce słodkości: sesja biznesowa pachnąca czekoladą.
Mam słabość do zarośli – im dziksze tym lepsze. Ale takie barokowe też potrafią urzec. Te skusiły mnie do eksperymentów stylistycznych. W roli modelek wystąpiły zalotnie zakręcone paprotki. Doskonale odnalazły się w różnych stylizacjach.
Dziś Tłusty Czwartek, każdy ma pod ręką solidną porcję cukru, mogę więc z czystym sumieniem pokazać kilka witryn pełnych belgijskiej czekolady:-)
Mój syn ściągnął dziś z półki przewodnik po Maroku i wywołał tym wspomnienia, od których zaczęłam się szeroko uśmiechać. Na przykład takie o niespodziewanych spotkaniach. Lubię podróże bez dokładnego planu, dalej od głównych szlaków, bo to daje większą szansę na zobaczenie kawałka normalnego życia. A przypadkowy postój na zrobienie kilku zdjęć malowniczego krajobrazu może zakończyć się zaproszeniem do berberskiej kazby.