Czas nadrobić nieco zaległości. Dziś wiosenna, kobieca sesja w plenerze. Będzie trochę ludowo, bardzo dziewczęco i odrobinkę demonicznie…
Inspiracją do sesji Oli był odurzający zapach bzów i słowiańskie wierzenia, pełne niezwykłych, kuszących demonów przybierających postać młodych dziewczyn. Kuso odzianych, lub nagich i z kwietnym wieńcem na głowie.
Rusałki, wiły, zagorkinie i ich liczne koleżanki były urocze, kapryśne i zmienne. Mogły pomóc chłopakowi znaleźć żonę, albo zwieść go w leśne ostępy i zamęczyć szaleńczym tańcem lub… łaskotkami:-) Pogodne mogły ostrzec przed plagami natury, ale wkurzone same zsyłały gradobicie (hmm, skąd my to znamy?). A co lubiły? Podobno róże. Przynajmniej nimi próbowano je obłaskawiać.
Myślę, że szczególnie aktywne rusałki musiały być w maju. Gorące powietrze przesycone bzem samo w sobie może zawrócić w głowie. Odurzający zapach i sielskie widoki zmniejszają czujność…
Na szczęście nasza rusałka była w łaskawym nastroju:-)
MUA: Magda Mielczarek Megibalu.
Piękna sesja! Kocham takie klimaty i biegać w wianku na głowie (nie mam za dużo okazji, ale jak tylko się pojawi to korzystam) 🙂
Uwielbiam taki klimat zdjęć! Bardzo kobiece, naturalne.