Wakacje się skończyły. To fakt. Ale nie dla wszystkich. Są osoby, które mają dość odwagi by z wakacji i podróżowania w różne magiczne miejsca zrobić sobie sposób na życie. Zazdrościcie? Ja też:-)
Zdarzało mi się (nie raz zresztą) patrzeć na świat z nastego piętra biurowca i marzyć o tym, jakby to było gdybym właśnie w tej chwili była gdzieś tam, za horyzontem… Jeśli, tak jak ja, siedząc w mieście marzycie o dalekich eskapadach, ale brakuje Wam wiedzy, czasu, odwagi lub determinacji, żeby na nie wyruszyć, to powinniście poznać Agatę.
Agata to podróżniczka i założycielka Gildii Wędrowców – miejsca dla wszystkich, których ciągnie do odkrywania świata na własną rękę. Zwłaszcza dla tych, którzy chcieliby zacząć, a jeszcze nie wiedzą jak. Wiedza Agaty przyczyniła się już do niejednej wyprawy.
Dziś chciałam napisać o naszej wspólnej „wyprawie” – niezbyt dalekiej (właściwie zupełnie bliskiej), ale za to w bardzo konkretnym celu. I tym razem to ja robiłam za przewodniczkę:-)
Agata uruchamiała właśnie nową wersję strony internetowej i stwierdziła, że nie ma zdjęcia na blog podróżniczy, które by ją właściwie przedstawiało. Agata ze swoimi klientami jest w bezpośrednim kontakcie, dlatego nie chciała ukrywać się za logiem. Zależało jej na autentyczności i szczerości. A dotychczasowe zdjęcia, które miała albo nie były wystarczająco dobre albo wystarczająco ze sobą spójne, albo były mało związane z tematem.
Niełatwo nawiązać bezpośrednią relację za pomocą strony internetowej. Poznanie autora wymaga dłuższej lektury tekstów, a do tego trzeba odwiedzających zachęcić. Dlatego tak ważne są odpowiednie zdjęcia, które potrafią w ciągu pierwszych sekund wywołać odpowiednie wrażenie, zaciekawić i sprawić, że odwiedzający zamieni się w czytelnika. Mogą też wywołać efekt odwrotny, jeśli nie używamy ich świadomie. Moja rola polegała więc na tym, by za pomocą zdjęć pokazać charakter Agaty i atmosferę związaną z podróżami. Tak żeby potencjalni klienci od razu po wejściu na stronę wiedzieli że to miejsce dla nich, że dzięki Agacie znajdą tu dużą dawkę pozytywnej energii i profesjonalną pomoc w planowaniu wymarzonej podróży.
Ustaliłyśmy, co chcemy osiągnąć i ruszyłyśmy „w drogę”.
Pierwszy krok to wybranie odpowiedniego miejsca do zdjęć – znalazłyśmy je w kawiarni podróżniczej Tam i z Powrotem. Obfitość rozleniwiaczy (leżaki, pufy, hamak…) sprzyjała snuciu podróżniczych planów.
Drugi – stworzenie podróżniczego klimatu. Tu, oprócz rozleniwiaczy, pomogły nam globtroterskie rekwizyty (w tym globus pożyczony od rezolutnej siedmiolatki;-).
Trzeci krok to stworzenie dobrej atmosfery do zdjęć (kto się nie peszy przed obiektywem, ręka w górę!). Niezastąpiony był jak zwykle dobry makijaż (w końcu nic tak nie poprawia nastroju jak dobry wygląd;-) i duża dawka śmiechu.
Dzięki dobremu przygotowaniu reszta drogi biegła z górki i po niecałych 2 godzinach dotarłyśmy do celu.
Rezultaty naszej „wyprawy”zobaczcie niżej. Napiszcie co o nich sądzicie! Osiągnęłyśmy właściwy efekt?
Ps. O naturalny makijaż zadbała Magda Mielczarek Megibalu.
Pps. Po sesji Agata stwierdziła, że dzięki zdjęciom jej strona wreszcie wygląda w pełni profesjonalnie, a pozowanie wcale nie jest takie trudne.
Piękne zdjęcia, takie jasne i radosne 🙂 I cudne kolory! Ja również przymierzam się do profesjonalnej sesji na stronę/bloga, bo z dotychczasowych zdjęć (robionych na moją prośbę przez bliskich), nigdy nie jestem w pełni zadowolona.
Zapraszamy:-)
Martyna, ja miałam dokładnie tak samo 😉 żadne zdjęcie robione przez bliskich/znajomych nie było odpowiednie… z każdym było coś nie tak… a jak w miarę ok to stare i nieaktualne 😉 Także bardzo polecam sesję u Justyny!
Wyszły bardzo naturalnie. Piękne barwy. Optymistyczne. Masz talent! 🙂
Dziękuję! Staram się:-)